niedziela, 24 kwietnia 2016

Miłosierdzie dnia codziennego, czyli małymi kroczkami niesiemy radość!

    Dziewczynki i chłopcy, mam dzisiaj dla Was historię z życia wziętą, która mi się niedawno przydarzyła.
    Otóż idąc sobie do kościoła, zobaczyłam starszą panią (ponad 80 lat). Niby nic nadzwyczajnego, ale poprosiła mnie, bym ją kawałek odprowadziła do domu, bo ona ledwo co trzyma się na nogach i bardzo bym jej pomogła, ponieważ nie wie czy sama dojdzie. Od razu stwierdziłam, że oczywiście jej pomogę. Jak zwykle, będąc za wcześnie, miałam troszkę czasu. Czując przypływ zaufania do mojej osoby, zaczęła mi opowiadać o swoim życiu. Okazało się, że w jej rodzinie nie ma nikogo z dobrym sercem, jej dzieci są dla niej okropne, krzyczą na nią, nie pomagają itd. Nie pytałam dokładnie co i jak, ale po tym jak mi powiedziała, że nie ma dnia, by przez nich nie płakała, wiedziałam że nie ma łatwego życia. Musi być jej bardzo smutno. Już nawet to, że nikt jej nie zaprowadzi do kościoła, który znajduje się "aż" kilometr od domu, pokazuje, jak bardzo jest samotna. Jednak co tydzień dzielnie zdąża na spotkanie z Bogiem. Zna już każda przeszkodę do pokonania na swojej stałej trasie. Dla niej to wysiłek porównywalny do przebiegnięcia maratonu. By dojść na msze musi CO NAJMNIEJ godzinę wcześniej wyjść z domu (przypominam, że to niecały kilometr drogi). 
Ale jak sama mówi: w kościele jest tak fajnie. Jestem pod wielkim wrażeniem tej pani. Mimo, że ledwo co chodzi, zawsze ma siłę, by co niedziele być na mszy świętej.
    A tak jeszcze w temacie naszego bloga, ma do Was ogromną prośbę:

POMAGAJMY OSOBOM STARSZYM!!! 

Nawet jeśli poświęci się 10 - 20 minut, by pomóc im w takich prozaicznych czynnościach,  jakimi jest np. przejście kawałka drogi, będą najbardziej wdzięcznymi ludźmi na Ziemi i sprawimy im ogromną radość, a przy okazji też sobie!

Trzymajcie się cieplutko!
  Ania                            
 
P.S. My też kiedyś będziemy starszymi ludźmi...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz