sobota, 4 czerwca 2016

Czas na wspominki...

Cześć wszystkim!


Podczas takiego pochmurnego i deszczowego dnia, jak dziś w naszym pięknym mieście, przychodzi ochota tylko na jedno...

WSPOMINANIE

A czego? - wszystkiego!

Jed­nak, jako że nasz blog jest o wolon­ta­ria­cie, to zebrało nam się na wspo­mi­na­nie naszych  wyjaz­dów. Wszyst­kie, o któ­rych powiemy, jak nie trudno się domy­śleć, były wraz z dziećmi lub/i innymi wolon­ta­riu­szami.

Byli­ście kie­dyś w Nie­cho­rzu? A może tra­fi­li­ście przy­pad­kiem na grupę śpie­wa­ją­cych, rado­snych wolon­ta­riu­szy? Jeżeli tak, to byli­śmy my!



 Był to nasz pierw­szy wyjazd, na któ­rym oprócz lep­szego zin­te­gro­wa­nia się, mie­li­śmy moż­li­wość uczest­ni­czyć w zaję­ciach z psy­cho­lo­giem, który odpo­wie­dział na nasze nur­tu­jące pyta­nia. Opo­wie­dział on nam, jak zacho­wy­wać się w róż­nych nie­ty­po­wych sytu­acjach lub takich, jakie zda­rzają się dość czę­sto, a są dla nas trudne w jaki­kol­wiek spo­sób. Mogli­śmy opo­wie­dzieć o swo­ich oba­wach i uzy­skać pomoc. Takie warsz­taty były nam bar­dzo, bar­dzo potrzebne.



Po cięż­kiej pracy przy­szedł czas na relaks i inte­gra­cję. Nie­sa­mo­wite pod­chody zapa­mię­tamy na długo, dzięki nie­ty­po­wym zada­niom. Musie­li­śmy nie tylko roz­ma­wiać z obcymi ludźmi na temat wolontariatu, ale też ska­kać na jed­nej nodze, śpie­wać (nas oraz takie prze­boje jak „Bóg kocha mnie” czy „Taki duży taki mały” sły­szało ponoć całe Nie­cho­rze) itp.
Gene­ral­nie – bawi­li­śmy się świet­nie. Bo jak tu się nie bawić z takimi ludźmi?
Oprócz tego był to dla nas czas modli­twy i sku­pie­nia.
To były naprawdę inten­sywne trzy dni warsz­ta­towo-modli­tew­nego wyjazdu inte­gra­cyj­nego
wolon­ta­riu­szy świe­tlicy.





Cza­sem nada­rza się oka­zja na wyjazd jako wycho­wawca-wolontariusz, tak jak zro­biła to Ania. Wyje­chała na week­end wraz z dziećmi obję­tymi pro­gra­mem „Skrzy­dlate dzieci” do Zie­le­niewa.
Ania zapew­niała tam stronę muzyczną wyjazdu, czyli grę na gita­rze, śpiew i dobrą zabawę. Śpiewy zaczęły się już w auto­ka­rze i nie mogły skoń­czyć. Dzie­ciaki bawiły się genial­nie na zaba­wach zor­ga­ni­zo­wa­nych przez opie­ku­nów, na pod­cho­dach, które nie­stety się nie skoń­czyły, gdyż zaczęła się burza i wszy­scy strasz­nie zmo­kli, oraz na roz­tań­czo­nej dys­ko­tece (z księ­dzem dyrek­to­rem w roli DJ-a).Widać było, że dzieci są szczę­śliwe i rado­sne. Nie mogą już się docze­kać następ­nego wyjazdu.



Wszyst­kie takie wycieczki to zde­cy­do­wa­nie duży pozy­tyw bycia wolon­ta­riu­szem. Nie dość, że można zro­bić coś dobrego, to dodat­kowo mamy moż­li­wość odpo­czynku, dobrej zabawy z dziećmi lub przy­ja­ciółmi. Dzieci nie mogą się docze­kać następ­nego wyjazdu do Zie­le­niewa, a my cze­kamy z utę­sk­nie­niem na następny wolon­ta­riacki wypad.
Oraz oczy­wi­ście nie możemy się docze­kać wyjazdu na Świa­towe Dni Mło­dzieży!!! Jedziemy tam razem, w takim skła­dzie, jak do Nie­cho­rza. Ah gdyby to mogło być już jutro… Ale nie ma się co łamać, to już tuż tuż i znów będziemy mieć co wspo­mi­nać.

Poz­dra­wiamy cie­plutko, mimo desz­czu za oknem,
Ania, Hania i Pau­lina


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz